Wolontariusze z Wołgogradu opowiedzieli, jak pomagali w oczyszczaniu wybrzeża Morza Czarnego z mazutu.

Dzisiaj nad czarnomorskim wybrzeżem trwa likwidacja skutków wycieku mazutu. Do pracy tej dołączyły tysiące ludzi z całego kraju. Wśród nich są także wolontariusze z obwodu wołgogradzkiego.

📝 Podsumowanie

Dzisiaj nad czarnomorskim wybrzeżem trwa likwidacja skutków wycieku ropy naftowej. Do pracy tej dołączyły tysiące osób z całego kraju. Wśród nich są także wolontariusze z obwodu wołgogradzkiego.

Skaliste wybrzeże to miejsce trudno dostępne dla techniki. Ale nie dla "Pioniera". Na tym pojeździe wolontariusze odbywali osiem podróży dziennie. Przewozili worki z zanieczyszczoną ziemią. Wspominają, że było sporo zamieszania. Sytuację komplikowała kapryśna pogoda. "Przyjechaliśmy w anomalny, porywisty wiatr. Nazywa się on Północno-Wschodni, porywy wiatru do 35 m/s. Nigdy nie doświadczyłam takiej siły wiatru. Wszystko leci w oczy. Trzeba koniecznie zdążyć założyć maskę. Dodatkowo trzeba podnosić te kamienie. Ludzie zbierają worki. Trzeba je jeszcze podnieść. Robi się to na specjalnym transporcie. Trzeba go fizycznie załadować. Worek waży od 30 do 60 kilogramów" - powiedziała organizatorka projektu Aida Tumasheva. Zanieczyszczoną ropą naftową ziemię przesiewano przez sita. Praca, mówią wolontariusze, jest naprawdę precyzyjna. Trzeba było ręcznie wydobywać drobne frakcje. "To nie jest płynna masa. To takie kawałki plasteliny, są bardziej grube, gęste. Takie kawałki. Bierzesz plastelinę, naciskasz, i zaczyna się kleić. Byli zupełnie studenci, byli i ludzie w naszym wieku - 40 lat i powyżej 40. Byli też ludzie w podeszłym wieku. Wszyscy, którzy mieli chęć pomóc, pomagali" - zauważyła wolontariuszka Walentina Sinicyna. Jak podaje GTRK "Wołgograd-TRV", w tej podróży wzięło udział 13 naszych rodaków: to studenci, przedsiębiorcy, pracownicy przedsiębiorstw. Tylko w ciągu jednego dnia pracy wspólnymi siłami udało się zebrać około tysiąca worków. To około 30 ton zanieczyszczonej ziemi. Wolontariusze wspominają, że w wyniku wycieku ropy naftowej ucierpiało wiele ptaków. "Ptak nie podchodzi do was tak: "Och, uratujcie mnie". Został wyrzucony na brzeg. Pierwszego dnia złapaliśmy takiego ptaka. Wolontariuszka Żenia zauważyła. Złapaliśmy, odnieśliśmy. Nie znamy jego dalszej losy, ale zabraliśmy go do Anapy, miejsca, gdzie są one oczyszczane" - podzieliła się wolontariuszka Walentina Sinicyna. Podróż trwała zaledwie trzy dni. Więcej czasu zajęła przygotowanie i zbieranie funduszy. Leki i środki ochrony też są potrzebne. Sprzątanie ropy naftowej to niebezpieczne zadanie. "Były tu ograniczenia. Wiek od 18 lat. To ważny moment. Ludzie, którzy nie cierpią na astmę, choroby górnych dróg oddechowych. Wolontariusze do określonego rodzaju działalności są jednak potrzebni różni. Potrzebni są tu starsi, dojrzali. Preferowani mężczyźni. Sama praca na brzegu nie jest łatwa. Chciałbym zauważyć, że Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych wykonuje kolosalną pracę. Podczas gdy my byliśmy tam trzy dni, oni pracują, jak zrozumiałem, przez osiem godzin" - podkreślił lider projektu Vitalij Kulkov. Już teraz wolontariusze planują nową podróż. Przygotowują się solidnie. Aktywiści liczą, że do tej pracy dołączy jeszcze więcej zainteresowanych rodaków.

📌 Tagi:

Morze Czarne Volgograd regiony wolontariusz Region Wołgogradu olej opałowy GTRK Volgograd- TRV Wiadomości o Wołgogradzie
← Powrót do wiadomości

🕒 Zuletzt Angesehen